Wyświetlenia ^^

sobota, 7 września 2013

Pierwsze opowiadanie :D part 5

Wiem, że notki miały być dłuższe, ale wyjeżdżam i postanowiłam zostawić Wam ten kawałek, następne będą dłuższe, obiecuję :3

Znieruchomiałam. Stałam tam i gapiłam się w tą nieprzeniknioną czerń, a krew z mojej ręki kapała na podłogę. Nie wiem ile tam stałam, miałam wrażenie, że całe wieki. Z amoku wyrwał mnie głos mamy.
- Isabelle, teraz musisz wziąć kielich, nabrać wody i wypić jego zawartość. – zrobiłam to i wróciłam na miejsce. Nie mam pojęcia jak uroczystość dobiegła końca. W mojej głowie kłębiła się tylko jedna myśl, że moja mama mnie znienawidzi. Kiedy ceremonia dobiegła końca podeszła do mnie, złapał za rękę i odciągnęła na bok.
- Posłuchaj mnie uważnie, nie mamy wiele czasu. Musisz wytrzymać, wiem, że dasz radę, jesteś silna. Za tydzień, jak już wszystko się uspokoi, wymkniesz się, lub powiesz, że idziesz na polowanie do lasu, spotkamy się na granicy między terytoriami, tam gdzie Cię zaprowadziłam, gdy byłaś jeszcze mała, trafisz tam ?
- Tak mamo, ale to niedozwolone, nie chcę żebyś miała przeze mnie kłopoty. – byłam załamana.
- Nie interesuje mnie to, kocham Cie i tylko to się liczy. – przytuliła mnie mocno do siebie. – Musisz już iść, pamiętaj, za tydzień o północy.
- Będę mamo, kocham Cię.
- Ja Ciebie też malutka, a teraz idź. – puściła mnie, a kiedy odchodziłam zauważyłam łzy w jej oczach, wiedziałam, że nie mogę się rozpłakać, musiałam być twarda.
Wyszłam na świeże powietrze i zauważyłam dwie grupy, w jednej z nich były wilkołaki, które kiedyś były wampirami, a w drugiej wilkołaki przemienione w wampiry. Podeszłam do drugiej grupy, niektórzy byli przerażeni, inni cali zapłakani, a parę osób nawet sprawiał wrażenie szczęśliwych. Nagle ktoś złapał mnie za rękę, odruchowo wyrwałam ją i odwróciłam się przerażona. Moim oczom ukazała się Carmen, cała zapłakana, ścisnęło mi się w gardle na jej widok. Rzuciła się w moje objęcia i przytuliła z całej siły. Pachniała jak zawsze wanilią, wtuliłam się w nią i w jej burzę loków. Miałam ochotę się rozpłakać, ale wiedziałam, że nie mogę. Puściła mnie i odciągnęła na bok, spojrzałam na nią dokładniej. Makijaż miała lekko rozmazany, a nos cały zasmarkany od płaczu Przyglądałam się jej chcąc zapamiętać to, jak wygląda. Miała oliwkową karnację. Najbardziej podobała mi się jej ciemnobrązowa burza loków. Przyjaźniłyśmy się od podstawówki, byłam zrozpaczona, a zarazem wściekła, że jakieś idiotyczne uroczystości mieszają nam w życiu i każą zostawić rodzinę i przyjaciół.
- Będę tęsknić. – powiedziała zapłakana Car.
- Ja też. – starałam się zachowywać spokojnie, ale z całego serca pragnęłam wtulić się w nią i nigdy nie puścić.
- Tak bardzo nie chcę się z Tobą rozstawać. Muszę Ci powiedzieć parę rzeczy więc stój i słuchaj uważnie. Musisz być silna, wtedy będzie Ci u nich łatwiej, bądź pewna siebie jak nikt inny. Oni cenią takich. Może nie jesteś wysoką, niebieskooką blondynką, ale jesteś piękna, nie zapominaj o tym! – powiedziała to z takim przekonaniem, że z wrażenia dotknęłam moich prostych jasnobrązowych włosów, a w moich zielonych oczach zebrały się łzy. - No i najważniejsze, nie wolno Ci płakać, dla nich łzy to oznaka słabości, a ty jesteś silna, wierzę w Ciebie, nigdy Cię nie zapomnę. – przytuliła mnie z całej siły.
- Dziękuję, będę pamiętała. – szepnęłam, gdy już mnie puściła.
- Trzymaj się. – powiedziała, a z jej oczu popłynęły strużki łez. Ścisnęła moją rękę i odeszła. Miałam ochotę rzucić się na ziemię i ryczeć.